Miałem ostatnio trochę czasu, głównie podczas rąbania na bierwiona ściętych pni wiązu, by pomyśleć o różnych sprawach, przede wszystkim fotograficznych. Trzeba było ściąć wiąz, by promienie słoneczne mogły dojść do paneli słonecznych zamontowanych właśnie na dachu. Nawet nie wiecie jakie to twarde i pokręcone drzewo. Po drugie cały czas mam w pamięci rady młodego człowieka, które opisałem w poprzednim wpisie na tym blogu. Po trzecie skanuje swoje slajdy 6×7 z lat 80 i 90 oraz początku tego wieku i widzę wyraźnie ich inność, dla mnie estetycznie są po prostu ciekawsze od moich plików cyfrowych. Można to nazwać plastyką. Po czwarte po prostu chce mi się womitować jak widzę codziennie te miliony zdjęć, wszystkie właściwie do siebie podobne, mimo tak różnorodnej tematyki. A po piąte zawsze chodziłem swoimi ścieżkami fotograficznymi. I DLATEGO WRACAM DO FOTOGRAFII KLASYCZNEJ, zarówno czarno-białej jak i barwnej. Oczywiście aparatu cyfrowego będę używał, ale zdecydowanie rzadko i to głównie na moich warsztatach. Do nauki fotografii, szczególnie praktycznie, jak ja preferuję, jest to narzędzie wspaniałe i w ogóle cyfra to nie diabeł, tylko to medium fotograficzne zostało sprowadzone przez ludzi do roli takiego diabła, który ma zadanie obrzydzić fotografię. Głównie to zasługa tzw domorosłych artystów. W klasycznej samo naciśnięcie jeszcze nie czyniło z fotografującego „artysty”. pozostawała kwestia wywołania, zrobienia odbitek. To wszystko wymagało czasu i pewnej wiedzy, czyli znowu czasu, bo wiedzę nabywa się z czasem. Trochę wysiłku. Ale to już było blisko do zaklętego terminu „artysta”, przewodnika dusz. W społeczeństwach nowocześniejszych jak Amerykanie np fotografia bardzo szybko zyskała uznanie i zajęła swoje, niezależne od plastyki, miejsce, chociaż to właśnie tam powstał piktorializm, próba upodobnienia fotografii do malarstwa. Na szczęście po I W.Ś, w czasie której wielu amerykańskich fotografów pracowało w lotniczym zwiadzie fotograficznym, gdzie zobaczyli, że wielkim plusem fotografii jest rzetelne odwzorowanie rzeczywistości, piktorializm znikł. W Polsce miał się dobrze aż do wojny. I teraz wracając do wątku cyfry. Gdy się pokazała, to całe rzesze niedoszłych artystów, którzy nie mogli się zrealizować w konwencji klasycznej, stało się artystami cyfrowymi, wspomagani przez potęgę Photoshopa (PS). Teraz wystarczyło nacisnąć spust i zdjęcie gotowe i do tego dobre technicznie. Rezultatem tego są między innymi tacy młodzi, jak ten z zeszłego blogu. Nic nie wie, a się mądrzy.
Wracam też dlatego, że ja naprawdę już nic nie muszę. Moje pokolenie fotografów już prawie nie sprzedaje zdjęć. W ogóle z fotografii trudno wyżyć. Część wykłada w szkołach, warsztatów takich jak moje na pewno w Polsce nie prowadzi żaden 60-latek. Prowadzą głównie młodzi i jeszcze raz powtarzam bez zbytniego doświadczenia, bo nie pracują w zawodzie, a fotografia wymaga dużo czasu by osiągnąć wysoki poziom. I ci młodzi lecą w technikę, PS, HDR, różne ciekawostki, tak naprawdę psu na budę potrzebne. Przepraszam was koledzy, ale tak to widzę i czasami uczestnicy mi to mówią. Ja jestem w sytuacji b. dobrej. Mam dobrą emeryturę, w 100% dzieki mojej pracy fotograficznej, prowadzę czasami warsztaty, co lubię robić (głównie wytykanie wam błędów!!!) i nie muszę już produkować tych ton nikomu niepotrzebnych zdjęć, chociaż ja i tak w porównaniu z niektórymi uczestnikami warsztatów prawie nie fotografują. Ja teraz mogę już fotografować dla samej przyjemności, dla sztuki, bez pośpiechu, czyli SLOW PHOTOGRAPHY.
Zdjęcia pomiędzy i w tytule powstały właśnie w ten sposób. Wziąłem swego Nikona FM, założyłem obiektyw 35-105mm i załadowałem czarno-biały film wysokoczuły Agfa 400 ISO. Na początku ustawiłem zoom na 50mm. Stałka standardowa i powiedziałem sobie: ani mm w tele, najwyżej do tyłu czyli w stronę 35mm. I co się okazało? Przeszedłem na stałe na te 35mm. Dla amatorów street photography – to jest idealna ogniskowa. Mit 50mm tak forsowany przez moich młodszych kolegów jako idealny do street photography prysł, przynajmniej dla mnie, tak jak wmawianie uczestnikom cyfrowych warsztatów by używali pomiaru punktowego, że zawodowcy tak robią. Bzdura. Pomiar wielosegmentowy jest tak doskonały plus ekran LCD z podglądem, powoduje, że te punktowe pomiary to anachronizm Oczywiście ten pierwszy film zrobiłem trochę szybko, bo chciałem przede wszystkim sprawdzić aparat i obiektyw. Po drugie chciałem sprawdzić czy nadal jestem dobry technicznie, czyli naświetlenie i odległość.
Mała dygresja: przed chwilą na takiej Linkedin grupie, fotograficznej do której należę, inny członek z USA napisał, ze zrobił swoje najlepsze zdjęcie w Yosemite z punktu gdzie Ansel Adams zrobił swoje sławne zdjęcie. Tzw Tunel. O to mi chodzi, gdy pisze negatywnie o cyfrze. Ten uznany bubek z USA pokazuje coś co jest kiczem, a w porównaniu z Adamsowym zdjęciem kiczem do piątej potęgi. Widzicie do czego doprowadziło nieumiejętne stosowanie cyfry, nawet przez zawodowców. Oto dwa linki:
http://www.enlightphoto.com/views/2015/04/22/the-irony-of-my-last-post-my-best-yosemite-shot-ever.htm?goback=.gde_3984927_member_5996734720191254531
http://m.cdn.blog.hu/ma/maimanohaz/image/anseladams/07.jpg
Wracam do tematu. Złapałem światło na ulicę w słońcu, bez cieni zbyt dużych. I potem już tylko w głowie kalkulowałem zmiany naświetlenie w cieniu itp. To właśnie doświadczenie. W tramwaju sprawdziłem na wszelki wypadek. Odległość cały czas na hiperfokalnej, czyli jak głównie pracowałem na f 11, to miałem ostrość od około 2 m do nieskończoności. Zobaczcie jak te zdjęcia są ostre. Film wywołałem w Mielniku i w 85 procentach klatki zostały w punkt naświetlone. Oczywiście na razie to tylko skany, ale jak kupię papier i odczynniki, to będę robił klasyczne odbitki. Aha na allegro kupiłem za 200 zł stałkę 35mm f2.8. W piątek będę miał. Bo na tym Nikonie będę tylko reporterskie robił na dużych czułościach filmu, bo lubię ziarno.
To jest właśnie SLOW PHOTOGRAPHY. To jest smakowanie chwili fotograficznej, to jest myślenie co i jak się chcę zrobić. To jest plastyka ziarna i plastyka dawnych obiektywów bez ostrzenia wewnętrznego. Na tym się uczy, bo jest tylko 36 klatek na filmie i trzeba pomyśleć. To radość z oczekiwania; jak wyszło? Oczywiście nie namawiam was na takie przejście. Cieszcie się cyfrą, cieszcie się dobrymi technicznie zdjęciami, po to jest postęp, ale cieszcie się mądrze, a nie jak pewne zwierzę, które skaka po drzewach w Afryce. Oglądajcie zdjęcia fotografów tworzących głównie w XX wieku, unikajcie tych cholernych stron, gdzie amatorzy zamieszczają swoje zdjęcia i są komentarze typy: „klimatyczne”? Co to znaczy? Nic. Albo „Zajebista fota”. Sam kiedyś dostałem takie określenie. Teraz wpadła m i pewna myśl: dlaczego prywatne i państwowe galerie czy muzea itp nie pokazuję zdjęcia mistrzów fotografii. Np. Selgado, Newton, Adams, Eugene Smith. Dlaczego trzeba jeździć po Berlinach, Londynach itp, by obejrzeć te prace. Te różne festiwale fotografii to w 80 procentach słabizna, byle liczba wystaw była duża. Uznaję zasadę; „Jak nie potrafisz , nie pchaj się na afisz”.
I na koniec sprawa trochę delikatna. Kto ma na zbyciu 7300 lub 4000 zł. Chętnie pożyczę, ale nie bankowo. Oddam w ciągu roku, półtora w równych ratach co miesiąc, a jak sprzedam swą Bronikę to część od razu. Pewnie jesteście ciekawi o co chodzi? Otóż od 1991 roku krajobraz fotografuję na Bronice GS-1 6x7cm. Przeszedłem na Bronicę w 1991 roku z Hasselblada, bo kadrowałem do formatu, a z 6×6 trudno mi przychodziło kadrować w prostokąt w poziomie bądź pionie, a takie kadrowanie głównie do kalendarzy i albumów. W Bronice podobny zestaw, tylko o około 30% cięższy. Dla mnie teraz to ważne ze względu na kolana. Na allegro jest do sprzedania dokładnie mój zestaw Hasselblada z 1991 roku. Nowy. Całość zz 7300 zł z drobną negocjacją czyli myślę 6500 do 7000 lub za 4000 zł za standard, body, dwie kasety, filtry i inne duperele. Ja teraz takiej sumy na zbyciu nie mam. Buduje w Mielniku nową szopę, bo drewutnia się zawaliła. Mogę w ramach pożyczki sprzedać swego Canona 7D za 2200 zł. Oczywiście nic sie nie stanie jak nic z tego nie wyjdzie. Pomęczę się na Bronice przez rok jeszcze. Zatem zachęcam wszystkich do SLOW PHOTOGRAPHY I WSZYSTKO JEDNO CZY NA CYFRZE CZY W KLASYCZNEJ, BYLE SLOW I MĄDRZE.